Wypaleni problemami rodzinnymi, zawodowymi, finansowymi oraz przede wszystkim bezradnością wobec wydarzeń ostatnich dwóch lat, tracimy siłę i zapał do wszystkiego. Zaczynają się pojawiać powoli i po cichu myśli „czy warto?”, „dla kogo?”, „nic nie zmienimy”, „to nie ma sensu”, „po co ja się tak męczę?”. Następnie próbuje wejść niepostrzeżenie „wygodnictwo”, „ucieczka w”, rezygnacja. Mniejszość kontra większość, wydaję się, że jest to bariera nie do pokonania. Czy właśnie tak jest?
Żyjemy wygodnie, bardziej lub mniej, ale wygodnie. Wszystko mamy podane, zrobione, gotowe, na już. Klikamy, przełączamy, zmieniamy. Działamy mechanicznie. Przytłoczeni codziennymi obowiązkami, rozleniwieni dostępnością wszystkiego co kryje w sobie fast i smart, zaczynamy faktycznie żyć w nowej rzeczywistości. Jednak nikt nie zadaje sobie kilku podstawowych pytań. Czy jest to dla nas zdrowe? Czy jest to zgodne z naszą naturą? Czy naprawdę wystarczy nam tzw. życie „od – do”? Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego jako społeczeństwo przestaliśmy szanować więzi międzyludzkie? Dlaczego nie staramy się wygospodarować czasu na zdobywanie wiedzy, na intelektualne burze mózgów, wymianę doświadczeń, edukację i wreszcie wymianę międzypokoleniową? Co się stało z ideą rozwoju człowieka nie tylko na poziomie cielesnym, ale i duchowym? Dlaczego nie zwracamy uwagi na język jakim się posługujemy? Dlaczego przestajemy szanować naszą tożsamość narodową? Czy rzeczywiście jest nam to obojętne kto posiada legitymizację władzy? Zdecydowanie jest to temat na dłuższy artykuł, do którego z pewnością powrócę, ale dziś zależy mi na tym, aby każdy z nas spróbował sam odpowiedzieć sobie na te pytania. Abyśmy zadali te pytania swoim najbliższym, ludziom, z którymi spędzamy czas. Żyjemy w pewnego rodzaju zawieszeniu, niepewni jutra i tego jak świat będzie dalej wyglądał. Można się głęboko zastanowić nad tym jakie już zaczynają być i są przed nami konsekwencje wydarzeń, jakie miały miejsce w Polsce i na świecie w ciągu ostatniego roku.
Zacznijmy jednak od tego, co tak właściwie się wydarzyło?
Przede wszystkim zostaliśmy odcięci w pewien sposób od relacji międzyludzkich, od naszej pozornej stabilności, od możliwości samodecydowania w pełni o sobie. Dotychczasowy pęd i chaos jaki nas otaczał został uzupełniony o stały niepokój oraz lęk o jutro, o nasze życie i o życie drugiego człowieka. Daliśmy się złapać w pułapkę. Nie wykonujemy kroku w przód, nie potrafimy utrzymać też tego co mieliśmy dotychczas. Pomimo zamknięcia nie wykorzystaliśmy racjonalnie czasu. Oczywiście nie wszyscy. Jednak jako społeczeństwo nie zdaliśmy egzaminu (cytując klasyka). Jeszcze bardziej niż przed rokiem 2020 porzuciliśmy naszą kulturę i wartości, które wzmacniały naszą tożsamość. Uśpieni za pomocą przekazu medialnego, mass mediów i nowej technologii zaczęliśmy jeszcze mocniej odcinać się od sensu życia. Przestaliśmy całkowicie zwracać uwagę na to co przekazywane jest naszym dzieciom w szkołach i na Uniwersytetach, na to jakie treści promowane są w środkach masowego przekazu, na to co kupujemy i gdzie kupujemy, na co poświęcamy czas, o czym rozmawiamy. Nie szanujemy się. Nie wzmacniamy w sobie silnych podstawowych zasad i wartości. Przebywamy wśród ludzi udając, że tak samo postrzegamy świat jak oni, bojąc się jednocześnie wyrazić własne zdanie. Zaczyna nam być wszystko jedno, byle by…
Nagle budzimy się w nowej rzeczywistości, w której króluje brak poszanowania zasad, chaos, zobojętnienie, bierność, odejście od filarów utrzymujących z pokolenia na pokolenia nasze rody, a potem dziwimy się, że jest jak jest, a nie jest inaczej. Gdzie podziały się domy kultury z prawdziwego zdarzenia, instytuty wiedzy, dlaczego nie ma przestrzeni do wymiany międzypokoleniowej. Nie zwalajmy winy na ostatnie globalne wydarzenia. Przestańmy siebie usprawiedliwiać. Zastanówmy się czy takiego świata chcemy. Czy rzeczywiście nie potrzebna nam kultura przez duże K czy faktycznie wystarczy nam klikanie, przełączanie, zmienianie? Otwórzmy się na myślenie, zacznijmy rozmawiać i wymagać, zacznijmy od samych siebie.
Przywróćmy u siebie zdolność do racjonalnego myślenia, pobudzania intelektu, szukania przyczyn otaczającej nas rzeczywistości oraz budowania społeczności, która zna swoją wartość i nie jest bierna.
Możemy wszyscy odpuścić, możemy pilnować własnych czterech liter, możemy żyć z „duchem” czasu. Możemy ulec bierności, bylejakości, standardowi, uniwersalizmowi, żyć od-do, korzystać z „dóbr” współczesności. Możemy być wreszcie jak wszyscy, przecież nikt nam nie broni. O co nam chodzi? O co się tak wściekamy? Czy nie możemy po prostu się dostosować? Nie wychylać? Czy naprawdę nie możemy?
Uśmiecham się tu w tym momencie do Was
A no właśnie, NIE MOŻEMY (!)
…bo czy jest to nasz świat? Sztucznie wykreowana rzeczywistość, w której mamy żyć?
Świat, w którym wszystko odwracane jest do góry nogami?
Trochę ze smutkiem przyglądam się jak akceptowana jest damska-zniewieściała wersja mężczyzny, i męska-niedelikatna wersja kobiety. Chyba w końcu trzeba powiedzieć to na głos, że odchylenie-choroba-zaburzenie zostaje podniesione do rangi czegoś wyjątkowego, niemal cudownego, pełnego miłości i akceptacji, w miejsce stwierdzenia faktu, że coś jest nie tak z daną osobą i należy się tym zająć, a nie jedynie usprawiedliwiać, i dodatkowo stawiać wyżej od zwykłego, normalnego Kowalskiego, dany „przypadek”.
Czy jest to nasz świat, w którym nie ma szacunku do kultury, do przodków, do korzeni, do tradycji, do wartości, do nauki (tej prawdziwej), do zasad, do rozmowy, do drugiego człowieka, do respektowania pewnych uwarunkowań dzięki, którym przetrwały i umacniały się całe pokolenia i społeczeństwa? Czy świat, w którym nie wolno zadawać pytań, dociekać, analizować, dyskutować jest naszym światem? Czy dobrze jest żyć w świecie gdzie ktoś mówi Ci jak możesz (masz/powinieneś) teraz żyć? Czy nasze życie skupiać się ma jedynie na pracy, próbie przetrwania, imprezie/wakacjach i jedzeniu oraz piciu? Czy nie potrzebujemy czegoś więcej od życia? Jak jest z Tobą? Czy Ci się jeszcze chce czy już nie? I czy jeśli nie, to czy jesteś z tego dumny/a? Czy masz za sobą kilkadziesiąt lat walki i ciężkiej pracy w tym temacie? Bo jeśli nie, to masz wybór, albo będziesz „jednym z” – wielu – masą społeczną – jednolitą – bez smaku – albo, weźmiesz się w garść i uratujesz swój kręgosłup moralny. To Twój wybór!
I tak już na sam koniec. Przed drugą wojną światową były duże rodziny, majątki, własność, pewne schematy i tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenia. Są ludzie, którzy potracili dosłownie całe rodziny, majątki i wszystko co mieli. Ale mimo tego, co się wydarzyło, ktoś z rodziny przetrwał i krew z pokolenia na pokolenia płynie dalej. Dlatego następnym razem jak usłysz COVID – INFLACJA – WOJNA – UFO – I inne…a – to przypomnij sobie, że pomimo tego, że nad ludźmi wisiało widmo zagłady to Ty żyjesz, idź do lustra i zadaj sobie pytanie na głos: czego jeszcze nie zrobiłem dla siebie i mojej Ojczyzny, a potem przeczytaj nagłówek tego artykułu, weź głęboki wdech i wydech, i weź się do roboty, ku chwale Ojczyzny!
Andrea #WGO 10.09.2022
Wielki szacunek Andrea za ten tekst i przesłanie z niego płynące. Czy jeszcze warto? Czy jest dla kogo? We mnie te pytania natychmiast znajdują odpowiedź. Patrzę na te małe istoty, które także za moim udziałem, pojawiły się na świecie, moja Gabrysia, mój Kuba i najmłodszy Stasiu i zadaję sobie inne pytania. Jakim prawem jakaś garstka bogatych psychopatów chce moim wnukom urządzić podłe życie i to w imię czego? W imię większego zysku i większego poczucia władzy? No i tu gotuje się we mnie i nasuwa tylko jedno słowo, “spier….ć” mi. Wczoraj jadąc z meczu w Grodzisku rozmwaiałem z moim synem, Ojcem Kuby i Gabrysi, Mam wrażenie, że dawno nie rozmawialiśmy tak szczerze. Jestem dumny bo Kacper wie co się dzieje i wie, że jak będzie trzeba to poświęci wszystko dla swoich dzieci. Mam pewność, że oczywiście popełnia błędy ale wychowuje je dobrze. Jest rzeczywiście tragiczny stan świadomości ale tutaj otwiera się nasza rola. Ja osobiście mam wiele dowodów na to, że rozmowy działają. Ot, dopiero co wysłałem linka do jednego z programów WGO, mężowi kuzynki.Obserwuje mnie na FB i pyta. Nie zniechęcajmy się, róbmy codziennie następny krok, zaglądajmy za następny narożnik, bo może właśnie za nim trafimy na człowieka który zduplikuje nasze działania. To bezcenne bo każdy jest inny i otacza się innym ludźmi do których być może my nie dotarlibyśmy.
Jeszcze raz dzięki Andrea. Kończę bo widzę, że budzi się we mnie chęć pisania a to akurat nie miejsce.
Otóż to! Dziękuję!!
Warto! A dla kogo? A choćby dla samej siebie. I przez pamięć dla Rodziców, którzy mnie wychowali i przekazali mi wartości naszej kultury.
Marny mamy czas, a role społeczne, jakie oferuje nam system, są małe i mizerne. Godzimy się na to albo nie. Chłoniemy wszystko, co podsuwają media, czy wybieramy. A może odrzucamy? A może jeszcze inaczej: tworzymy swoje życie…?
Dopiero na wolnościowych demonstracjach poczułam (dosłownie, fizycznie), co znaczą słowa: “Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. To my jesteśmy Polską.
p.s.
Nie miało być z patosem, tylko normalnie 😉