Przemyślenia i działanie dla tych Watahowiczów, co nie byli i dla tych, którzy uczestniczyli.
Na tej Konferencji, którą znakomicie profesjonalnie przygotowała Wataha Radomska było wielu wspaniałych prelegentów. Wśród nich byli rolnicy “z dziada pradziada”: Kazimierz Szubiński, Krzysztof Tołwiński (z dziada pradziada szlachcic), Rafał Foryś. Przedstawili bardzo trudną sytuację gospodarstw rolnych. Wystarczy przypomnieć, że w 1991r. było w Polsce 4,3 mln gospodarstw rolnych a dzisiaj mamy 455 tysięcy takich gospodarstw.
Odkąd pamiętam Polska miała swoją własną żywność. W stanie wojennym “miastowi” jeździli po jajka, mięso, ziemniaki do swoich rodzin na wsi. Wtedy w sklepach na półkach stał tylko ocet, chyba, że ktoś pamięta jeszcze jakiś produkt, o którym nie wspomniałam.
Na wsi gdakały kury, piały koguty i niehigienicznie przemieszczały się po podwórkach. W dużych klatkach były hodowane króliki na mięso, na futerka (ojej! to straszne). Na pastwiskach pasły się gęsi, krowy i konie. Latem co jakiś czas z pastwiska ruszała krówka lub jałówka, którą ukąsił giez i rączo galopowała przed siebie. Trzeba było ją gonić przez pola.Gdy się podróżowało pociągiem przez Polskę, to przez okno kłaniały się pasażerom szachownice małych, wielokolorowych pól. Na wsi u moich dziadków gdzie spędzałam wakacje można było pobiegać na bosaka po porannej rosie na łące omijając “miny talerzowe” (krowie kupy, które dzisiaj są wg pewnego Billa G. straszliwym zagrożeniem dla środowiska). Można było wykąpać się w stawie albo popływać na nadmuchanej dętce od wozu konnego albo traktora. Gdy wychodziło się na brzeg to korale pijawek wiły się przyssane do nóg. Chłopacy na wsi jeździli swoimi Junakami, kto miał. Do kościoła szło się kilka kilometrów na piechotę albo z rodziną jechało wozem zaprzęgniętym w konia. Do sklepu jeździłam dziadkowym rowerem pod ramą, bo inaczej nie sięgałam do pedałów. Za bochenek chleba płaciłam jajkami, które mi babcia przygotowała. “Stare dzieje” ktoś pomyśli, nie warto wspominać, bo i po co.
System zadbał o to aby “tajemnicze ogrody mojego dzieciństwa” zniknęły.
Młodzi ludzie uciekają ze wsi do miast, bo tu brak perspektyw, ciężka praca od świtu do zmroku. Pod gminnym sklepem od rana podjeżdżają “rowerzyści” na piwko lub winko i zataczając się wsiadają na swoje rowery aby dojechać “bezpiecznie” do domu. Samobójstwa na wsi to też narastający problem, o którym mówił pan Rafał Foryś.
Jeżdżąc przez Polskę nie da się nie dostrzec opuszczonych chałup, domów, ziemi pozostawionej samej sobie i wielu tabliczek zatkniętych na ugorach “na sprzedaż”. A może widzieliście jadąc samochodem, pociągiem te ogromne magazyny firmy np. Pannatoni. Nasza polska ziemia idzie na sprzedaż do wielkich korporacji żeby mogły nas “wydoić”, “zapiąć nam obrożę na karku”.
Duże rodzinne gospodarstwa, które do uprawy potrzebują nawozów sztucznych stanęły pod ścianą. Nawozy zdrożały po wielokroć, a plony w skupie są wyceniane nisko. Rolnik za 1 kg żywca dostaje w skupie 4 złote i 10 groszy. Nic tylko iść się upić!
Od 1999 roku jakość żywności nie jest kontrolowana. Do Polski przywożą nam Duńczycy, Niemcy i nie wiadomo kto jeszcze, 30 letnie mrożone mięso, a potem w owadzich sklepach mamy promocje na wędlinki i mięso. Polskie przetwórstwo i handel zostało przejęte przez wielkie zachodnie korporacje już dawno. Nastąpiła demoralizacja w polskim przetwórstwie.
Suwerenność żywnościowa już nie istnieje w Polsce. Państwo nie ma rezerw żywnościowych. O tym właśnie mówili rolnicy.
Wystąpienie pana Rafała Foryś, który był chyba ponad rok temu gościem w programie Andrzeja Ponety, daje nam nadzieję na cichą walkę z systemem. Założył portal z własnej inicjatywy www.rolnikhandluje.pl . Chwała mu za to! Portal jest bezpłatny. Można za jego pomocą w promieniu do 100 km odnaleźć rolnika, który coś uprawia, hoduje, ma swoje przetwory. Wprowadza piękną zasadę “Od pola do stołu” bez pośredników. Handel bezpośredni. Na tej platformie mogą też promować swoje zdrowe produkty nie rolnicy. To ważne. Dzięki temu portalowi może powstać oddolna wielka baza gospodarstw wiejskich. Rolnicy mogą stworzyć konsorcjum lub lokalne kooperatywy. Niemożliwe!? Samorządy rolnicze są w rozkładzie i nie służą rolnikom. A czy mamy jakąś inną opcję jeśli zagrozi nam głód? Im wcześniej poznamy tych rolników, którzy są najbliżej nas, to jeśli wyłączą prąd, podwyższą ceny benzyny to my na rowerek i do rolnika na zakupy.
A teraz druga rzecz bardzo istotna, to też informacja przekazana przez Rafała Foryś dla uczestników Konferencji i tych, którzy nie byli na niej.
Otóż w dniu 29 października 2021r. została uchwalona ustawa o ułatwieniach w prowadzeniu handlu w piątki i soboty przez rolników i ich domowników, która weszła w życie z dniem 1 stycznia 2022r. Jeśli na swoim terenie np. w mieście nie macie w pobliżu żadnego bazarku to na podstawie tej ustawy, po wcześniejszym skontaktowaniu się z zainteresowanymi rolnikami możecie wystąpić do Rady gminy, która na podstawie art. 3 i 5 przywołanej ustawy przygotowuje uchwałę, która wskazuje miejsce i uchwala regulamin określający zasady prowadzenia handlu w piątki i soboty przez rolników i ich domowników. Art.6 Wyznaczenie miejsca, (…) należy do zadań własnych gminy o charakterze obowiązkowym.
Art. 7 W ustawie z dnia 12 stycznia 1991r. o podatkach i opłatach lokalnych art. 16 otrzymuje brzmienie:
Art. 16 Zwalnia się od opłaty targowej:
(…) 2) rolników i ich domowników prowadzących w piątki i soboty handel (…)
Całość tej krótkiej ustawy lub link do niej zostaną dołączone do Apelu.
Zadanie dla nas Watahowiczów, bo to może ocalić nas przed głodem:
1/ wejdżcie na ten portal www.rolnikhandluje.pl
2/ znajdźcie swoich pobliskich rolników;
3/ pojedźcie do nich i ich poznajcie;
4/ przekażcie im, że mogą też w piątki i soboty sprzedawać bez opłaty targowej w wyznaczonym przez radę gminy miejscu, na warunkach, które wcześniej zostały podane.
Na pewno takiej uchwały rady gminy nie ma, bo to świeża sprawa. Jeśli wyrażą chęć, to pomóżcie im jeśli mieszkacie w tej gminie przygotować pismo do rady gminy na podstawie przywołanej ustawy. Zbierzcie podpisy i niech radni uchwalają taką uchwałę;
5/ rolnikom, którzy z racji wieku nie są w stanie lub nie mają laptopów, komputerów itp. pomóżcie wejść na ten portal, zalogujcie ich i dopilnujcie zamówień;
6/ jeśli macie ogródki, działki, siedliska i coś hodujecie lub robicie przetwory i możecie to sprzedać, też wchodźcie na ten portal, logujcie się i bądźcie uczestnikami w budowaniu i rozwijaniu tego portalu;
7/ na pewno macie na wsi rodziców, dziadków, ciotki, wujków, stryjków i kuzynów, którzy jeszcze coś uprawiają.To pojedźcie do nich i opowiedzcie o tym co mogą jeśli zechcą. Im też pomóżcie wejść na ten portal, zalogować się i monitorujcie zamówienia jeśli takie się pojawią;
Żeby portal zyskał popularność i rozwijał się może Watahy powinny przygotować ulotki informacyjne dla ludności o istnieniu takiego portalu. Dla starszych ludzi, którzy nie mają laptopów warto tworzyć takie miejsca gdzie mogliby kupić bezpośrednio od rolnika.
Na podsumowanie zachęcę Polaków do działania fragmentem eseju Aleksandra Sołżenicyna
“Żyć bez kłamstwa”:
“Nie idzie więc o to by pierwszemu wstąpić na tę drogę lecz by się przyłączyć do innych. Lżejsza i krótsza wyda nam się ta droga jeśli wielu nas będzie, jeśli razem na nią wstąpimy. Będą nas tysiące i rady sobie nie dadzą. Nikomu nie zdołają nic zrobić. Będą nas dziesiątki tysięcy i nie poznamy naszego kraju. Jeśli stchórzymy to przestańmy się skarżyć, że oddychać nam nie dają. Sami sobie nie dajemy. Jeszcze trochę karku nagniemy, jeszcze trochę poczekamy a bracia biolodzy przybliżą moment gdy myśli nasze będzie można odczytywać i geny podmieniać. Jeśli tu stchórzymy to nie ma nadziei i dla nas pogarda Puszkina “A po cóż stadom dar swobody? Dziedzictwem ich z wieku na wiek jarzmo z dzwonkami oraz bicz.””
Anulejka #WGO