Przez ostatnich kilka lat stopniowo wzrastała popularność Żołnierzy Wyklętych. Co raz więcej osób identyfikowało się z osobami, o których mówimy dziś NIEZŁOMNI 🇵🇱🇵🇱🇵🇱

W szczególności to młodzi ludzie zaczęli głośno mówić o tych, którzy przez dziesiątki lat byli trucizną w ustach byłego reżimu. Świadczyć to może o tym, że zaczyna znów wzrastać świadomość nie tylko narodowa, ale i historyczna. Żołnierze Wyklęci to nie tylko żołnierze, to partyzanci, niepodległościowcy, ludzie niezłomni. Byli organizacją partyzancką, która działała po zakończeniu II wojny światowej i po oficjalnym rozwiązaniu Armii Krajowej. Sprzeciwiali się sowietyzacji Polski.
Nie wyobrażali sobie sytuacji, kiedy po 5 latach niezłomnej walki z przeciwnikiem, każdego dnia i na każdym polu, w rodzinie, w mieście, w ojczyźnie, a przede wszystkim w nich samych, mają oddać kraj pod panowanie innego wroga. Nie można Związku Radzieckiego w tamtym czasie nazwać inaczej, nie był dla naszej ojczyzny ani przyjacielem, ani wybawicielem, ani pomocnikiem. Wbrew temu, czego zwykło się nas uczyć w szkołach, cierpienie ludzi związane z wojną, nie skończyło się w 1945 roku. Sytuacja wtedy była nawet gorsza, ponieważ nadszedł czas, żeby poradzić sobie z rzeczywistością i starać się odbudować to co pozostało po naszej ojczyźnie. Na dodatek pojawił się nowy wróg, działający w sposób całkowicie manipulatorski i perfidny.
Żołnierze Wyklęci właśnie temu się sprzeciwiali, temu działaniu przeciwko narodowi, przejmowaniu kontroli nad krajem, zabieraniu suwerenności, odbieraniu możliwości samorządzenia. Zajmowali się walką zbrojną z przeciwnikiem na tyle ile pozwalały możliwości, ale chcieli także wpływać pozytywnie na morale społeczeństwa. Byli atakowani ze strony władz, kościoła, a nawet współobywateli. Nie chodzi o szukanie winnych, każdy pewnie miał jakiś swój powód aby odrzucać ich walkę. Społeczeństwo mogło być zmęczone wojną, a żołnierzy utożsamiano właśnie z nią, nam współcześnie ciężko oceniać nastroje społeczne w tamtym czasie. Jednak cały czas w głowie pojawia się myśl, że skoro niektórzy nie chcieli pomagać i mieć z nimi nic wspólnego, to mogli pozwolić im po prostu żyć i wykonywać obowiązki, które przysięgli Ojczyźnie i sobie nawzajem.
Stanowisko Kościoła, a konkretnie Episkopatu Polski, z 1950 roku w podpisanym z władzami komunistycznymi porozumieniu zawarło punkt 8, który mówił:
„Kościół katolicki, potępiając zgodnie ze swymi założeniami każdą zbrodnię, zwalczać będzie również zbrodniczą działalność band podziemia oraz będzie piętnował i karał konsekwencjami kanonicznymi duchownych, winnych udziału w jakiejkolwiek akcji podziemnej i antypaństwowej”.
Taka postawa jest niezrozumiała do dzisiaj.
Odwrócenie się od swoich żołnierzy w imię innej władzy i podległości jest niewytłumaczalne. Stanowisko władz komunistycznych tłumaczy się samo, a innych wtedy w Polsce po prostu nie było. Nie chodzi o rozmyślanie czy gdyby postawa ludzi, czy Kościoła była inna wtedy, to historia potoczyłaby się inaczej, ale o wsparcie i zrozumienie dla tych żołnierzy. Kręgosłup moralny i hierarchia żołnierza działa inaczej niż zwykłego obywatela, dlatego postawa obywatela wobec żołnierza też powinna być szczególna, zwłaszcza w takiej sytuacji.
Zamykano się na nich wtedy, zamykano się po śmierci ostatniego żołnierza wyklętego, zamykano jeszcze kilka lat temu. Obecnie panuje moda na żołnierzy wyklętych. Pisze się o nich książki, kręci dokumenty, upamiętnia.
Czy zwracanie im honoru, pamięci i czci, właśnie teraz to nie jest forma zadośćuczynienia za to co ich spotkało przez te wszystkie lata? Czy ma to jakąkolwiek wartość dla nich, czy ich pamięci? Dlaczego zaczynamy ich wspominać dopiero teraz, a nie 30, 40 czy 25 lat temu po „uwolnieniu się” od władzy komunistycznej? Zdaje się, że te pytania pozostaną bez odpowiedzi, przynajmniej na razie. Choć nie możemy zapominać o marketingu politycznym, i że ich wizerunek był wykorzystany jest kampanii politycznej partii obecnie rządzącej, ponieważ na emocjach najlepiej buduje się kapitał polityczny.
To co my możemy dziś zrobić to pozostać dumni, że mieliśmy wśród naszych żołnierzy ludzi prawdziwie niezłomnych, myślących, widzących, a nie tylko patrzących na to co ich otacza. Wojna rządzi się swoimi prawami, ich przykład pokazuje, że czasy powojenne również. Ich postawa pokazuje, że trzeba zawsze pozostawać wiernym sobie i swoim ideałom i przysięgom. Widzieć, analizować i interpretować rzeczywistość taką jaka ona jest, a nie taką jak władze chcą żebyśmy ją widzieli, poznawać problem razem z jego przyczynami.
Nie sposób jest nawet sobie wyobrazić co przeżywali Ci Wielcy Bohaterowie. Przeżyć długie lata okrutnej wojny. Stracić wszystko co się miało. Być bez domu. Bez żony, dzieci, matki, ojca, siostry, brata, najlepszego przyjaciela, koleżanki. Żyć ze świadomością, że wszyscy sąsiedzi w około zdradzili Twój kraj. Widzieć zniszczone miasta, wsie, uliczki. I jedyne co się miało, czego nikt nie mógł kupić, to ta miłość do ojczyzny, którą dziś każdy jeden z poległych mógłby obdarować setki tysięcy ludzi. To uczucie było niepodważalne, wyjątkowe, wyniosłe, prawdziwe, w zdrowiu i chorobie, na wieki. I ten promyk nadziei, że być może zbliża się już ten dramat wojenny ku końcowi, zdmuchnięty został czerwoną obłudą.
Rok 1945 był przełomowy być może dla zagranicy, lecz nie tu, ponieważ był to moment, w którym dostaliśmy kolokwialnie mówiąc po raz kolejny w twarz. Żyjąc pod zaborami czy żyjąc pod okupacją, Polski na mapie nie było, to wszyscy wiemy, ale była w sercach, i także po wojnie. Więc kiedy Ci Żołnierze Wyklęci chcieli wrócić do życia, musieli stoczyć najcięższy bój, walczyć musieli z państwem, które nosiło nazwę Polska Rzeczpospolita Ludowa. Nie można też zapominać, że Ci Wielcy, mieli rodziny. Córki i synowie, ludzi, którzy do ostatnich sił walczyli z reżimem Sowieckim, również przeszli przez swoiste piekło. Lecz o ich rodzicach przez dziesiątki lat nie można było mówić, po raz kolejny w historii prawdę próbowano zniszczyć, a jak to powiedział kiedyś Churchil: “Historię piszą zwycięzcy”.
Jednak coś jest w narodzie polskim takiego, że ta miłość nie wygasa, nawet jeśli wymordowano prawie całą elitę, inteligencję, armię i tych poczciwych ludzi, którzy miłość do Boga i Ojczyzny mieli na pierwszym miejscu, a umocnieni byli silnym Honorem.
Pytanie dlaczego pamiętamy o nich dopiero teraz? Dlaczego pozwalamy też by stopniowo odwracano uwagę od roli i misji jaką mieli? Dlaczego nie wyciągamy wniosków z historii. Dlaczego gdy dzieje się krzywda, gdy wkrada się manipulacja, uciekamy, nie wspierając ludzi, którzy walczą o wartości, które są podstawą do utrzymania Suwerenności kraju? Czy gdy przyjdzie zagrożenie, to pozwolimy znów im zginąć? Stanąć samym do walki? Czy na prawdę nie widzimy tego co teraz dzieje się w naszym kraju ?
Z całą pewnością dopiero teraz możemy o nich mówić otwarcie, głośno i wszędzie. I bronić ich będziemy i wartości o jakie walczyli. Bo Oni byli, są i będą naszą Dumą, Historią, Potęgą 🇵🇱🇵🇱🇵🇱
Andrea & Edyta #WGO
Zapraszamy już jutro 24.03.2022r. o godzinie 19:00 na spotkanie z żywą historią w Radomiu na ul. RWAŃSKIEJ 19 ‼️ Nassym gościem będzie Andrzej Marek Ostrowski, którego wujem był sam NIEZŁOMNY Rotmistrz Witold Pilecki 🇵🇱🇵🇱🇵🇱
GŁOS Obywatelski