17 marca 2023
Izba lekarska w Poznaniu wybrała sobie tę datę jako dzień, kiedy przed jej sądem miało się stawić
dziewiętnastu lekarzy. O co są oskarżani? O to że ośmielają się leczyć.
I pomyśleć, że jeszcze dwadzieścia lat temu mój stosunek do systemu służby zdrowia można by było
spokojnie opisać używając określenia „bałwochwalcza wiara”. Musiałem się na własnej skórze
przekonać, że jeśli sam sobie nie pomogę to moje zdrowie powierzę ludziom absolutnie
niezainteresowanym wyleczeniem mnie. W międzyczasie odbyłem tułaczkę po różnych przychodniach,
prywatnych gabinetach lekarskich i szpitalach. Cud że wyszedłem z tego żywy.
Bo jak to dzisiaj wygląda? Przeciętny lekarz ma do wyboru albo postępować zgodnie z procedurą
medyczną i wtedy nawet jeśli pacjent umrze to izba lekarska wystąpi w obronie tego lekarza który do
tej śmierci doprowadził, albo korzystając ze swojej najlepszej wiedzy, wbrew procedurze wyleczyć
pacjenta i wtedy zostanie ukarany przez tę samą izbę lekarską. Jak normalny człowiek może się na to godzić?
Na ten dzień kiedy pod siedzibą izby lekarskiej w Poznaniu miała się odbyć ta rozprawa, wziąłem urlop.
Jadąc samochodem na ulicę Szyperską 14, układałem sobie w głowie słowa na wypadek gdyby podszedł
jakiś dziennikarz. Nie wiem skąd taka myśl ale zanim dojechałem byłem gotów na takie słowa:
„Watahy Głosu Obywatelskiego to grupa ludzi o biało-czerwonym sercu, którym bliskie są między
innymi takie wartości jak wolność, miłość do Polski, patriotyzm gospodarczy, życie w zgodzie z naturą,
dbałość o tożsamość narodową i język ojczysty. Jesteśmy ludźmi którzy chcą normalności, zdrowych
więzi społecznych i relacji opartych na zaufaniu, lojalności, braterstwie, dążących do prawdy. Jeśli więc
kierujemy się takimi zasadami to nie może nas zabraknąć tutaj, gdzie próbuje się złamać podstawowe zasady przyzwoitości i normy moralne.”
Nikt nie podszedł. Może i dobrze bo byli z Polsatu, TVP i innych WTK-ów.
Kiedy rozpoczęła się konferencja prasowa i pierwsze wystąpienia, skupiłem uwagę na zebranych,
słuchających z wielką uwagą tych, którzy za chwilę mieli się stawić przed sądem lekarskim. Wśród nich
nie mogło zabraknąć niezłomnej Dr Anny Martynowskiej. Jej wypowiedź uzasadniająca decyzję o tym,
że nie pojawi się przed sądem wywołała wielki entuzjazm i burze oklasków. Krótko stwierdziła, że wobec
dobrego wychowania jakie wyniosła z domu rodzinnego, gdzie jedną z wpajanych jej zasad było to, że
w pewne miejsca się nie chodzi, pewnych ludzi nie zaprasza się do domu i nie podaje im ręki oraz nie
przyjmuje się zaproszenia od nich, do tego budynku wejść nie może.
Również Dr Martynowska uświadomiła zebranym, że ci ludzie w izbach lekarskich mogą mieć problem
z czymś co się nazywa “dobrym wyjściem”. Każdy człowiek ma takie sytuacje w życiu, że zabrnie w jakiś
dziwny zaułek, czuje że jest w błędzie ale mentalnie nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Wydaje mu
się że jeśli stanie w prawdzie to będzie dla niego ujma i dyshonor. Odroczenie sprawy o którym
dowiedzieliśmy się wieczorem, może być dowodem na coś takiego oraz na ich wyczekiwanie na zmianę
pionków na szachownicy. Wiadomo o uzależnieniu izb od ministra zdrowia. I tu problemem jest brak
tego o czym my cały czas mówimy, co zanikło wśród Polaków. Gdyby patriotyzm jako wartość
podstawowa przekładał się na codzienne działanie i pracę polskiego urzędnika, to może wtedy łatwiej
by im było. Na szali ta wartość musi się przechylać na korzyść Polski, zamiast interesu osobistego. Tutaj
wchodzimy na poziom etyki zawodowej najwyższych lotów. Taka miała być w założeniach szkoła
administracji publicznej, wpajająca najwyższe standardy etyczne i apolityczne, kształtująca właśnie taką
klasę urzędniczą. Niestety jej upolitycznienie związane z takim a nie innym systemem rządów (słynne
TKM) spowodowało, że idea stała się mrzonką.
Do tego nawiązał adwokat Dr Martynowskiej. Zwracając się wprost do służb obecnych na zgromadzeniu
powiedział, że wykonując swoje obowiązki muszą pamiętać o godności i człowieczeństwie oraz o przysiędze jaką składali.
Wracając do tego “dobrego wyjścia” my mamy dylemat, czy warto tym ludziom dawać na to szansę?
Skoro zdecydowali się na takie zachowania nie licząc się z konsekwencjami to być może na to nie zasługują.
Dopełnieniem odzwierciedlającym atmosferę jaka panowała wśród zebranych protestujących było
wyrecytowanie wiersza „Dla Naszych Lekarzy: To Oni pierwsi stanęli nam w obronie. To Oni pierwsi
mówili, że to zło. I za to izba stawia ich w ogonie. Szalony Adam pozywa ich przed sąd. Nie damy
skrzywdzić bo to są Nasi Ludzie. Nie damy by spadł z głowy przysłowiowy włos. Stajemy murem przeciw
fałszom i obłudzie. A jeśli trzeba, przeładujemy broń”.
Niech paradoksalnym podsumowaniem będzie cytat z ustawy z 2 grudnia 2009 r. o izbach lekarskich:
„Samorząd zawodowy lekarzy i lekarzy dentystów jest niezależny w wykonywaniu swoich zadań
i podlega tylko przepisom prawa”. Czyżby?
Eugeniusz Nowak