Co jest dla mnie ważne.

Nie chcę generalizować, mądrzyć się, wypowiadać za innych a zwłaszcza dociekać tego co tam komu się roi w głowie. To zadanie niewykonalne. To co mogę, to wypowiedzieć się sam za siebie. Co czuję, co myślę, co jest dla mnie ważne a nad czym przechodzę do porządku dziennego bez mrugnięcia okiem.
Zdecydowanie potrzebuję czuć się dobrze z samym sobą, akceptować siebie takim jakim jestem. Robię to każdego dnia bez względu na reakcję otoczenia. Czy do pełni szczęścia potrzeba mi akceptacji innych? Ależ oczywiście, jestem wszak zwierzęciem stadnym i chcę w tym stadzie zająć dokładnie takie miejsce jakie zgodnie z moimi zdolnościami i predyspozycjami uda mi się wywalczyć. Czy to właściwe słowo? Czy walka wiąże się z tym, że ktoś zostaje pokonany? Czy ktoś przez to dozna krzywdy albo tak się poczuje? Wydaje mi się, że to nieodłączny element funkcjonowania w grupie i to taki który należy zaakceptować i dalej idąc, przyjmować z pokorą rezultaty takiej gry.
Jest wiele rzeczy które mnie denerwują, doprowadzają na skraj wytrzymałości, wywołują odruchową, czasem zbyt szybką i nieprzemyślaną reakcję, Zawsze potrzebuję wtedy chwili czasu aby spojrzeć z dystansu i przemyśleć parę razy, zanim zdecyduję się na działanie, które świadomie uważam za
ostatecznie rozwiązujące problem.
Co jest dla mnie ważne? Jakie warunki muszą być spełnione abym był zdolny do zachowania spokoju i wyważonych reakcji?
Lojalność. Od zawsze, a właściwie od momentu świadomego przeżywania rzeczywistości, tę cechę uważam za niezwykle ważną i przez którą w moim odczuciu, wielokrotnie obrywałem. Czasem nawet się obwiniałem za zbyt rygorystyczne podejście w tej materii. Ostatecznie jednak zawsze wychodziło,że tak trzeba i wtedy nie przeszkadzają w domu lustra.
Przyzwoitość. Zawsze czuję gdzieś w głębi czy zachowałem się przyzwoicie czy nie. Staram się to kontrolować i podobne warunki stawiać innym licząc, że traktują sprawy według podobnego systemu wartości. Uczucie zawodu jest tutaj nieodłączne. Oczywiście muszę zakładać, że jestem obiektywny w tych ocenach. Uwaga o lustrach też tu pasuje.
Solidność. Jak każdy człowiek zdaję sobie sprawę z ułomności i braków ale tylko na tyle aby nie wpaść w bezsensowne obwinianie się prowadzące do destrukcyjnej negatywnej samooceny. Na tyle jednak na ile jestem świadomy swojej wartości i zdolności, działania podporządkowuję tejże solidności.
Punktualność. Wyłączając obiektywne czynniki nie jestem w stanie przejść spokojnie wobec sytuacji, kiedy ewidentnie widać zwykłą niefrasobliwość połączoną z beztroską i brakiem wrażliwości na odczucia innych. Takie sytuacje wywołują we mnie właśnie te nieprzemyślane reakcje, o których wcześniej wspominałem. Nie potrafię wtedy ukryć złości czego potem często żałuję ale nie wiem czy słusznie bo za chwilę wraca poczucie, że przez to rozzuchwalam winowajcę.
Uczciwość. Jakże często dopada mnie taka dziwna rozterka, czy uczciwość wobec siebie przekłada się na uczciwość w stosunku do innych. Po zważeniu zawsze wychodzi mi że tak. Tutaj pisząc te słowa zatrzymałem się na kilka minut, zastanawiając się czy rozkładanie czegoś tak oczywistego na tak zwane
czynniki pierwsze ma sens. Przechodzę do kolejnego akapitu.
Wybaczcie proszę jeśli powyższe słowa zabrzmiały moralizatorsko. Nie było to moim zamiarem. Nie jestem wzorem cnót i chodzącym ideałem. Jestem pełnym rozterek, pytań i wątpliwości człowiekiem, i zapewne nie odbiegam tu od normy. Podjąłem taki właśnie temat ze względu na zaskoczenie jakiego doświadczyłem jednego dnia w tym tygodniu. Zaskoczyło mnie to, że byłem zdolny do aż tak dużego poziomu wewnętrznej złości i jednocześnie umiejętności jej powściągnięcia. Cieszę się, że zwyciężyło postawienie na szali i zważenie istoty tego w co jestem zaangażowany. Jakże byłoby głupim takie typowe w podobnych sytuacjach zachowanie, określane potocznie: „biorę zabawki i idę do domu” albo „na złość babci odmrożę sobie uszy”. Nie zawsze się to udaje ale jest niezwykle istotne aby nie tracić z pola widzenia wartości, idei i celu dla których postanowiliśmy się zaangażować.
Niewiele potrzeba aby porwać ludzi do działania ale równocześnie bardzo niewiele trzeba aby płomień zgasić.
Odpowiedzialność to cecha o której postanowiłem wspomnieć na końcu ale nie oznacza to jej miejsca
w hierarchii. Jest równie ważna jak pozostałe, także te których nie wymieniłem.
Aż tyle i tylko tyle jest dla mnie ważne.
Eugeniusz Nowak #WGO

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *