Dąbrowa

Budzik zadzwonił o 5:00 rano w niedzielę, więc w pierwszym odruchu chciałem go, delikatnie mówiąc, uszkodzić. Ocalał wyłącznie dlatego, że przecież zaplanowałem wyjazd do Dąbrowy Górniczej a po drugie, to mój telefon. Wspomnę tylko, że po drodze miałem na zmianę deszcz, mgłę i słońce. Norma w czasie moich watahowych wojaży.
Zdrowie to słowo, które odmieniane jest na wszystkie możliwe przypadki i wzbudza wielkie emocje. Nic dziwnego skoro państwo które wzięło na siebie obowiązek a nawet zapisało to w Konstytucji, udaje że problemu nie ma i wszyscy żyjemy w krainie szczęścia i radości, w doskonałym zdrowiu właśnie.
Ostatnie trzy lata w sposób tak jaskrawy odkryły mizerię systemu ochrony zdrowia,że już chyba bardziej się nie da. Nie wiem czy w tym miejscu nie zaniżam mocy sprawczej i „kreatywności” wiadomego ministra. Do tego doszedł totalny upadek moralny i etyczny. To temat na odrębne potraktowanie więc na tym zakończę to zrzędzenie. W takim razie nic dziwnego, że ludzie wzięli swoje zdrowie we własne ręce a tak naprawdę wreszcie do nich dotarło, że czas się wyrwać ze stanu złudzeń co do rzeczywistych możliwości systemu, który finansują. Mam taką dość śmiałą tezę, że być może przysłuży się to poprawie stanu naszego zdrowia, przynajmniej w tej świadomej części społeczeństwa. Osobiście jestem dość mocno „wgryziony” w tematy medycyny niekonwencjonalnej. Jadąc na Konferencję „Zdrowie na wyciągnięcie ręki” miałem nadzieję, że „wgryzę” się jeszcze mocniej no i nie zawiodłem się.
Kiedy miałem lat kilka i naście, we wsi w której mieszkałem normalnym było, że pływaliśmy
w stawie a rzęsa osadzała nam się na nosie, oczach, we włosach i wszędzie. Przyczepiona do skóry pijawka nie budziła żadnego zdziwienia. Nikt nie myślał o jej leczniczych zdolnościach a być może właśnie dzięki temu byliśmy odporniejsi i zdrowsi? Dzisiaj możemy w sposób profesjonalny korzystać z dobrodziejstwa leczniczych właściwości tych niedocenianych zwierzątek. Kto był w Dąbrowie ten usłyszał. Z kolei o znaczeniu roślin we wspieraniu własnego zdrowia chyba wszyscy wiedzą wszystko. Tak nam się przynajmniej wydaje bo taka fraza: „naparz sobie ziółek” jest w powszechnej świadomości. Jak emocje to melisa, jak żołądek to mięta a jak wątroba to dziurawiec. Kto tego nie wie?
Ziołolecznictwo to odrębna dziedzina medycyny, chociaż w ostatnim czasie bigfarma robi wiele aby nam ją obrzydzić. Tym bardziej cenni są specjaliści którzy wbrew temu zgłębiają wiedzę i przekazują ją wszystkim chcącym ją
pozyskać. W Dąbrowie nie zabrakło ani jednych ani drugich. Było o ziołach ogólnie, było o ayurvedzie i było o konopiach. Od wieków rośliny żywią i leczą człowieka. Będą to robić dalej a wiedza o nich, również dzięki naszym konferencjom, będzie się niosła szeroko.
Miałem taki okres w życiu kiedy wydawało się, że świat zwalił mi się na głowę i zawziął się na moje
zdrowie. Mogłem zaśpiewać za Andrzejem Rosiewiczem „czterdzieści lat minęło” i dodać: czyżby tylko tyle? Spędziłem w szpitalach i przychodniach naprawdę dużo czasu i być może było to konieczne aby zrozumieć, że tak zorganizowana, poddana procedurom służba zdrowia nie pomoże mi. Ciągle słyszałem
weź się w garść aż w końcu to zrobiłem i odkryłem, że mam całkiem spory wpływ na to jak się czuję. Po części nieświadomie a po części wiedziony myślą skorzystania z własnej bogatej biblioteki o tematyce pozytywnego myślenia, rozpocząłem trening mentalny. Nie miałem w zasadzie pojęcia o tym, że coś takiego wykorzystuję. Stwierdziłem, a co mi tam i tak sobie wmówiłem, że nic mi nie jest. Do dziś
wybrzmiewa w mojej głowie zdanie: uważaj o czym myślisz bo się spełni. To duże uproszczenie i do tego krzywdzące dla specjalistów z dziedziny psychologii i choćby takich metod jak Recall Healing – totalna biologia.
Mamy to szczęście, że jedną z odpowiedzi na pytanie: „Watahy, po co dlaczego?”, jest taka oto, że dbamy o rozwój fizyczny i mentalny, o zdrowie ciała i ducha. Tylko wtedy możemy pomóc sobie samym i naszym bliskim kiedy jesteśmy zdrowi i silni. Tylko w pełni świadomi możemy tę myśl nieść dalej.
Pamiętacie słowa Justyny Orzelskiej z „Nad Niemnem”? Jeśli światła mam trochę więcej to chętnie je wniosę pod dach tym, którzy mają go nieco mniej.
I taki przekaz płynął z Dąbrowy Górniczej i niesie się za każdym razem kiedy uparcie, z wielkim
wysiłkiem, nakładem i profesjonalizmem, realizujemy jedną z naszych głównych idei czyli podnoszenie wiedzy i świadomości.
Niech się więc niesie.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *