Jeszcze nieśmiało

Od czterech dni mamy ten miesiąc, magiczny, jeszcze nieśmiały grudzień. I nawet jeśli się zdarza, że zabraknie białego, skrzącego się w świetle księżyca puchu, to i tak magii mu to nie odbiera.

 

Nie wiem czy też tak macie ale we mnie nastrój związany z Bożym Narodzeniem wzbiera jak górski potok po ulewie. Gdzieś w uszach pomiędzy zwykłymi dźwiękami dnia codziennego pobrzmiewają urywki melodii, które stały mi się bliskie. Bo kogoś poznałem i dzieliłem się

słuchawkami a droga pokonywana przez autobus jakoś tak szybciej mijała. Za szybko.

„Już w oknach wiejskich chałup twarze dzieci, które czekają Gwiazdy tej”.

 

Czasem ktoś się pośpieszy i już tam w ogrodzie albo na płocie albo też na całym domu, palą

się kolorowe lampki. Swoją drogą to dziwne, że te same światełka w innym czasie zupełnie inaczej nastrajają. W grudniu, kiedy mijający czas zbliża nas wszystkich do tego wieczoru

kiedy: „gwiazda głosi wszem nowinę, że czas do stołu razem siąść”,

 

blask, kolory zmieniające się na życzenie i ta wspaniała poświata, wszystko jest jakieś inne, piękniejsze.

 

„Jakże dzisiaj miło w krąg. Wszyscy wszystkim uśmiech ślą”.

 

Idąc ulicą czy jadąc dokądś zauważamy, że jakoś milej, jaśniej, przyjemniej się zrobiło za sprawą grudnia. Jeszcze tylko Barbórka, jeszcze tylko Imieniny Mikołaja i już wtedy wcale nie nieśmiało, a na całego się zacznie.

 

„Całą noc padał śnieg, cichy, cichy, cichuteńki. Przyszedł świt a tu świat, cały biały bielusieńki”.

 

I nie wstydzę się, że wielu kolęd i pastorałek nie umiem zaśpiewać bez ścisku w gardle i bez kręcącej się w oku łzy. Swego czasu nie umiałem też przeżyć tych dni bez „Wigilii Polskich” wystawianych w Teatrze Wielkim w Poznaniu przez nieodżałowaną Barbarę Wachowicz. Jakież to było wspaniałe kiedy niektóre kolędy widownia śpiewała razem z wykonawcami na stojąco. Poza tymi chwilami, zanurzony w fotelu, zapominając o tym co na zewnątrz, towarzyszyłem bohaterom naszej polskiej historii walki o niepodległość, o wolność, o prawo do bycia Polakami. Potrzebowałem tego i wciąż potrzebuję i nie chcę aby to się skończyło.

 

„A nadzieja znów wstąpi w nas. Nieobecnych pojawią się cienie. Uwierzymy kolejny raz,

w jeszcze jedno Boże Narodzenie”.

 

Robiąc zakupy spojrzałem w oczy miłej pani która podawała mi coś z półki. Pomyślałem, czy tak samo, jak zwykle? Nie, jakoś inaczej. Jakbym chciał dostrzec nadzieję, że jest między nami wspólnota myśli. Czasem jest a czasem jej nie ma.

Wszyscy marzymy o śniegu, dzwoneczkach, saniach. To nieodłączne dla tego czasu atrybuty przeżywania. No i czasami sypie całą przed wigilijną noc i cały dzień. Tak spokojnie, pięknie przykrywając zagrody, drzewa, drogi a u mnie w ogrodzie psa, który dopiero wtedy się ruszy kiedy śnieg się pod nim wytopi. I patrzysz na ten ogród z rozrzewnieniem i słychać:

„W ciemną noc padał śnieg na Betlejem. W ciemną noc biały śnieg. Nikt nie znajdzie Małego w takiej śnieżnej zawiei. Na Stajence kołderką leży śnieg”.

Każdy ma jakiś powód aby w ten czas wpaść w zadumę, o kimś lub o czymś pomyśleć, o utraconym lub spodziewanym. Nasze myśli najczęściej są blisko, wokół rodziny i domowego ciepła. Czasem biegną dalej do wspólnoty narodowej, historii, tożsamości. Jesteśmy sentymentalni? Jasne że tak. Czyż dałoby się żyć bez tego? Ja bez tego nie umiem.

„Znowu minął rok, znowu pada śnieg, jak przed rokiem wkoło nastrój Świąt. Tylko Ciebie mi brak, bez Ciebie pusty jest dom.”

Jeszcze nieśmiało wkracza do naszych domów ten czas, kiedy na moment stajemy się łagodniejsi dla siebie i innych, kiedy bardziej się staramy, kiedy do naszego ogniska dokładamy więcej drewna. I bije od nas blask, i łatwiej jest żyć, kochać i wybaczać.

„Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat, żeby zająć wśród nas, puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas i zapomnieć, że są puste miejsca przy stole.”

Eugeniusz Nowak #WGO

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *