Wszystko co kocham

To niezwykłe, że budząc się w nocy trafiasz na film, który mocno szarpie struny twojej
wrażliwości i powoduje jakąś dziwną wewnętrzną podróż do czasu, kiedy miałeś dwadzieścia
lat. Nagle wracają obrazy. Od prawie roku Polska żyje jakby na nowo, bo wiatr od morza
przyniósł zapach wolności i nadziei. Mój rocznik albo jest już po maturze jak licealiści, albo tak
jak ja uczeń technikum, właśnie się do niej przygotowuje.
Pamiętacie to jeszcze? „Ja mam dwadzieścia lat, Ty masz dwadzieścia lat, przed nami siódme
niebo”. To cudowne uczucie kiedy wydaje Ci się, że nic nie jest w stanie Cię zatrzymać. Nie ma
rzeczy niemożliwych. Komuna właśnie się kończy, nauczyciele jakoś inaczej gadają i nawet ten
od historii nagle sobie przypomniał, jak to w tym Katyniu było. Odwaga staniała. „Ktoś”
powiesił ulotkę w gablocie przy pokoju nauczycielskim i zrobił zamieszanie. Nawet dochodzenie
było. Nie mogło być inaczej bo dyro był tak czerwony, że bardziej nie można. Po wielu latach
na zjeździe klasowym wyznałem, że to ja byłem tym „ktosiem” i jakoś nikt nie był zdziwiony. To
wtedy odebrałem pierwszą poważną lekcję tego, że jesteś zupełnie inaczej postrzegany niż Ci
się wydaje, że jesteś kimś jedynym, niepowtarzalnym i wartościowym i to wszystko zależy od
Ciebie. I dźwięczy Ci w uszach nieznośne, Boże jaki głupek był ze mnie.
Wszystko co kocham kojarzy mi się z tym czasem, a po latach dociera też przykra świadomość
zmarnowanego potencjału pokolenia. Którego już kolejnego w historii Polski? Poszliśmy
przecież w życie z tymi myślami, ideałami, młodzieńczym zapałem i poczuciem
nieśmiertelności. I to mimo tego, że jeden z naszych kolegów zginął w wypadku. Wiecie jak to
jest. Motocykl, dziewczyna, „kwiaty we włosach”, „morza szum”. Umarł szczęśliwy.
Poszliśmy więc i budowaliśmy ten nasz własny świat, taki jaki opisałem wybierając temat pracy
maturalnej z języka polskiego. „Ideały Oświecenia w odniesieniu do aktualnej sytuacji
w Polsce”. Był maj 1981 roku, kasztany zakwitły o czasie i jakże pięknie pachniało, kiedy szliśmy
do kościoła na poranną mszę przed egzaminem. To co przywiało znad morza już na dobre
zagościło w sercach i umysłach ale jeszcze (może i dobrze), nie wiedzieliśmy co się wydarzy za
klika miesięcy. Wszystko co kocham, mimo tego co przyszło wraz z łoskotem gąsienic za oknem, przetrwało
w moim sercu. Tam póki co tylko ja miałem dostęp na wyłączność. Już za chwilę ubrany
w mundur, przemaszerowałem przez dwa lata życia prawie ich nie zauważając. Zauważyłem za
to pustkę jaka nastąpiła potem. Świat się zmienił. Kwiecień 1984 roku to był czas kiedy
Breżniewa od ponad roku nie było już wśród żywych a Gorbaczow miał się dopiero pojawić.
Ale kto normalny myślał wtedy o sowieckich przywódcach i o tym, że za chwilę generał
w ciemnych okularach odwiedzi Amerykę, a konsekwencje jego rozmowy z pewnym
wpływowym bankierem, położą się cieniem na losach Polski?
To w taki sposób sprzedaje się wszystko co kochamy. To w tak nikczemny sposób tworzy się
historię kolejnych straconych pokoleń.
Jakże zadziwiająca jest siła człowieka którego serce jest pełne wiary i ideałów. Mam nieodparte
wrażenie, że bardzo mi pomaga cecha, która na pozór wydaje się negatywną. Ta ciągła
naiwność i szukanie w ludziach dobroci na podobieństwo własnej. Bo przecież mamy ją. Mniej
lub bardziej stłumiona przez bolesne przeżycia ale ona jest. Nie chcę jej stracić bo wtedy
wszystko co kocham blednie. A ja nie chcę żyć bez wiary, miłości, Rodziny, Ojczyzny,
patriotyzmu i poczucia bezpieczeństwa. Już nie mam wyłączności na dostęp do tego
wszystkiego co przetrwało i jest w moim sercu. Prędzej czy później aby zaznać pełni, musisz się
tym podzielić z kimś, kto staje na Twojej drodze. I tu przywołam scenę z filmu „Joe Black”, moim
zdaniem jednego z tych które poruszają do głębi. Ojciec mówi do córki: „chcę żebyś oszalała z
miłości, żebyś lewitowała, śpiewała w ekstazie i tańczyła jak Derwisz ……., miłość oznacza
namiętność, obsesję, męki tęsknoty, …… . Mówię Ci, zakochaj się. To musi być jak grom z jasnego nieba”.
Wszystko co kochamy zaczyna się od tych „serca łopotów”, o których tak pięknie śpiewa
Krystyna Prońko. I o to wszystko musimy dbać i walczyć.
Wszystko co kocham. Bo po to żyję.
Eugeniusz Nowak

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *